#sztywniutko Inspirowane klimatem serialu Ślepnąc od świateł - własności HBO Polska. Wideo edytowane w celu sprawienia wrażenia nadmiernej prędkości.
Read 287 reviews from the world’s largest community for readers. Zagadkowa, dynamiczna miejska odyseja, pełna zaskakujących zwrotów akcji i splotów wydarze…
ŚLEPNĄC OD ŚWIATEŁ | graphics set. Monika Ziobro. 5 74. Logo Design for OD Advertising Boutique. Dalia Alnahari. 0 36. Save . OD GREETING CARD EASTER. Mohamed
Know something we don’t about “Ślepnąc od świateł” by Kaz/Mario Kontrargument?Genius is the ultimate source of music knowledge, created by scholars like you who share facts and insight
Sięgając po powieść "Ślepnąc od świateł", również eksplorującą mroczne rejony ludzkiej natury, spodziewałem się podobnie pozytywnych wrażeń. Tym bardziej, że motyw dilera kokainy, relacjonującego swoje doświadczenia i przemyślenia z kilku kolejnych dni, wypełnionych dramatycznymi wydarzeniami, to pomysł bez wątpienia
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Przez kilka dni zastanawiałem się jak tę książkę ocenić i doszedłem do wniosku, że chyba moje wyobrażenie o niej dość mocno minęły się z realem. Rozumiem cel jaki wyznaczył sobie autor. Chciał on pokazać czytelnikowi jak „od kuchni” wygląda świat celebrytów, brudnych układów towarzyskich, obrzydliwie bogatych ludzi pozbawionych przez nadmiar pieniędzy własnej wartości i godności oraz żerujących na nich handlarzach narkotyków i mafii. Muszę przyznać, że początek książki był zachęcający. Akcja rozwijała się dosyć szybko, opisy były realistyczne. Niestety, jak to mówią: im dalej w las tym więcej drzew. Jacek - główny bohater, ze strony na stronę zaczyna coraz bardziej filozofować, jęczeć, pochlipywać i generalnie rozczulać się nad sobą i złem otaczającego go świata – pretensjonalizm razi w oczy jak wybuch supernowej. Jak on wykorzystywał słabości ludzi to było super i kolorowo, ale gdy tylko sytuacja się odwraca to od razu w oczach Jacka świat narkobiznesu jest tak bardzo niesprawiedliwy i że wulgarny język, opisywane brutalne zachowania i całkowity brak litości czy wyrozumiałości ze strony handlarzy narkotyków realnie oddaje klimat, dodaje autentyzmu i kolorytu całej historii. Niestety po oczach aż biją sztuczne i „plastikowe” dialogi i płaska jak Holandia narracja. Przez większość książki brak jakiejkolwiek sensownej i konkretnej intrygi. Niby coś się dzieje, akcja niby zmierza w jakimś nieokreślonym kierunku, ale w mojej ocenie bardziej to przypomina dreptanie w kółko po bardzo małym książkę można przeczytać, ale moim zdaniem jest to pozycja zdecydowanie przereklamowana (wielkie brawa za PR) i dooopy nie urywa.
„Boże w trójcy jedyny ześlij deszcz i zalej to miasto”. Chcą tego przecież napływowi i miejscowi, sfrustrowani pracownicy korporacji i skacowani afterowicze. Chce tego bohater „Ślepnąc od świateł”, najlepszego od dawna serialowego portretu Warszawy. Błoto, mróz, śnieg roztapiający się na asfalcie, szaruga, mgła, smog. Nie da się chyba lepiej rozpocząć opowieści o Warszawie niż w najbrzydszym grudniowym czasie. Robili tak Tyrmand i Hłasko, tak też pisze o Warszawie Jakub Żulczyk w książce „Ślepnąc od świateł”. Za nim powtarza to Krzysztof Skonieczny, reżyser serialu zaprezentowanego nam przez HBO. Już w pierwszej scenie ten zimowy obraz kontrapunktuje głos Kory. Niedawno zmarła wokalistka śpiewa o „Boskim Buenos”, bo Kuba, facet w dobrze skrojonym czarnym garniturze, chce wreszcie uciec z tego miasta. Chce odpocząć, wyjechać na pierwsze w życiu zasłużone wakacje do Argentyny. Zanim to zrobi, musi jeszcze sprzedać trochę towaru. Kuba - diler kokainy - trzyma w swoim pustym mieszkaniu sterylnie czystą rozdzielnię narkotyków. Wagi, skale, pipety, lampki, kamery, wszystko po to żeby lepiej porcjować „najlepszy towar w mieście”. Potem rozwozi to wszystko do potrzebujących. Z oprychami, których chcąc nie chcąc spotyka bez przerwy, łączy go tylko interes i czarne BMW, poza tym dzieli ich przepaść. Oni bawią się w klubach swoich mocodawców, on słucha muzyki klasycznej (najlepiej Chopina) w wykonaniu Marcina Maseckiego. Oni zalewają się alkoholem, on patrzy na to z niesmakiem. Oni zasypują sobie nosy, on - jak to diler - odmawia. Jakub Żulczyk pisząc „Ślepnąc od świateł” nie wynalazł koła. Opisał po prostu miasto z perspektywy biegającego po nim bohatera, ale jako jeden z pierwszych zrobił to wiernie. W samochodzie Kuby albo stojąc za jego plecami, poznajemy cały przekrój warszawskich klientów dilera. Nos w proch wsadzają tu co bogatsi studenci, politycy, bandyci oraz celebryci (tu zresztą spostrzegawczy wyłapią nawiązania do prawdziwych postaci). Nie tylko postaci są zresztą podobne do prawdziwych. W klubach bliźniaczych do tych z serialu na co dzień bawi się przecież stolica. „Okna” to przecież wierna kopia jednego z warszawskich klubów znanego z tego, że jest otwarty non stop od piątku do niedzieli, a „Betlejem” to zajmująca kamienicę przy Jerozolimskich „Jerozolima”. To zresztą wielka siła tego serialu. Nareszcie komuś udało się na ekranie pokazać, kto i jak się na mieście bawi. Kto zachowuje się jak świnia, kto odpina wrotki, kto jest miglancem, a kto zbirem (tych ostatnich jest tu zresztą najwięcej). Wreszcie udało się pokazać Warszawę, a przynajmniej jakiś jej fragment, takim jakim jest. Recenzenci maniakalnie powtarzają, że ten serial to apokaliptyczna wizja miasta. Cóż, jeśli tak uważacie, drodzy krytycy, to znaczy, że ta apokalipsa dzieje się na waszych oczach. Proszę zainwestować kilka złotych i w jedną noc przejść się samemu śladami głównego bohatera. „Ślepnąc od świateł” męczy. Ale trochę tak, jak męczą filmy - Gaspara Noé („Enter The Void” czy ostatni „Cllimax”). Zarówno w nich, jak i tutaj zostajemy wrzuceni w sam środek klubowego hałasu i naświetleni blaskiem laserów i lamp stroboskopowych. To jednak zmęczenie, którego oczekujemy. Innym jest natomiast to, które dopada po kilku godzinach patrzenia na grę Kamila Nożyńskiego – momentami wyrzucane przez niego od czasu do czasu zdawkowe kwestie wypadają drętwo. Doskonali są za to wszyscy wokół niego. Gangsterzy grani przez Jana Frycza i Roberta Więckiewicza oraz służce im zbiry (tu przoduje Władek, w którego rolę wciela się Janusz Chabior). Świetny jest grający celebrytę Cezary Pazura, świetna Marta Malikowska wcielające się w rolę Paziny. Tak dobrze zagranych drugoplanowych ról nie widziałem jeszcze w żadnym polskim serialu. „Ślepnąc od świateł” to taki serial, o którym nareszcie można powiedzieć, że jest dobry, bez dodawania frazy „jak na polskie warunki”. Zadowoleni będą ci, którzy chcieli zobaczyć Warszawę na ekranie, ci, którzy szukali dobrego gangsterskiego kina oraz ci, którzy po obejrzeniu całego sezonu chcą zostać z czymś więcej niż pustą paczką po chipsach. Warszawa na ekranie jest nareszcie tak samo zła i smutna, jak chcący ją utopić bohaterowie.
Drugi sezon „Watahy” pokazał, że twórcy polskich kryminalnych seriali HBO nie muszą się wstydzić niczego wobec macherów od rozrywki zza oceanu. Jednak dopiero „Ślepnąc od świateł” dowodzi, że potrafimy robić seriale na dokładnie takim samy poziomie jak Amerykanie. Po trzech odcinkach opartego na książce Jakuba Żulczyka serialu Krzysztofa Skoniecznego widać, że dostaliśmy produkcje na poziomie mocno wyśrubowanych seriali nie tylko HBO, ale też Netflixa. Gangusy, narkotyki, nocna metropolia i schodzenie do jej najmroczniejszych zakamarków. Znacie to? Pewnie, że znacie jeżeli jesteście kinomanami. A więc nudna powtórka z rozrywki? W żadnym razie. Choć serial jest oparty na tak ogranym schemacie jak postać gangstera pragnącego wyrwać się ze swojego fachu, to twórcy nie wyważają otwartych drzwi. Może gdybym oglądał taką opowieść osadzoną w Nowym Jorku czy Hong Kongu, to czułbym znużenie. Jednak takiej Warszawy ja w polskim kinie jeszcze nie widziałem. To właśnie Warszawa jest bohaterem tego serialu. Serialu hipnotycznego, narkotycznego i wizualnie zdumiewającego. Żulczyk, który jest również współscenarzystą produkcji mówi, że główny bohater snuje się po miejskim labiryncie, będącym dla niego więzieniem. To nie pusty slogan reklamowy. Rzeczywiście klimat „Ślepnąc od świateł” jest oderwany od większości gangsterskich produkcji, jakie znamy w polskiego kina. Szczególnie tego naznaczonego znakiem firmowym Pasikowskiego czy Vegi. Momentami irytująco zimny Kamil Nożyński (mocny debiut!) kreuje intrygujący obraz cynicznego dilera narkotyków zaopatrującego w towar „wyższe sfery”. To outsider i emocjonalny autystyk. A może tylko tak buduje swój wizerunek? Otwiera się tylko przed przyjaciółką Paziną (Marta Malinowska). Nawet na moment nie ściąga jednak wystudiowanej maski, mającej mu pomóc uciec do wymarzonej Argentyny. On nienawidzi Warszawy. Chce jak Travis Bickle z „Taksówkarza” spuścić na nią deszcz, który zmyje brud i grzech. Nie główna intryga jest największą siłą tego serialu. Są nią postacie. Krwiste, wiarygodne i znakomicie zagrane przez czołówkę polskich aktorów. Robert Więckiewicz jest świetny jako bandzior prostaczek pozujący na eleganckiego restauratora. Aktor w końcu pokazuje, że nie w każdej roli jest Więckiewiczem. Nie mam za to nic przeciwko by do końca świata i jeden dzień dłużej tym samym gangusem był Janusz Chabior. Mam słabość do psychopatycznych siepaczy, który ten ulubiony aktor Vegi tworzy od lat na ekranie. Żaden polski aktor tak uroczo nie bluzga przed kamerą i nie łączy spojrzenia spaniela ( nic dziwnego, że tak świetny był w „Hyclu”) z wściekłym psem mordercą. A Jan Frycz jako wychodzący z więzienia bandyta z czasów Wołomina i Pruszkowa? Wybitny polski aktor zrywa z chamskich imbecyli trzęsących polskim światem przestępczym w latach 90-tych każdą możliwą maskę. Kapitalna rola! Takich postaci jest tu znacznie więcej. Ten serial w przerażający sposób pokazuje wszechobecność narkotyków w polskim showbiznesie ( wielkie brawa dla Cezarego Pazury za rolę wiecznie naćpanego błazna celebryty!). „Ślepnąc od świateł” to jednak przede wszystkim opowieść o labiryncie grzechu i upadku. Neonowym upadłym świecie, które nie wypuszcza ze swoich kleszczy. Nawet jeżeli scenariusz wyda wam się błahy, to zanurzcie się w niepokojący klimat tej produkcji. Działa na zmysły. „Ślepnąc od świateł” dostępny na HBO GO. Premiera 27 października Publikacja dostępna na stronie:
Na ten serial fani twórczości Jakuba Żulczyka czekają od dawna! „Ślepnąć od świateł” zadebiutuje w HBO i HBO GO tej jesieni – zobaczcie zwiastun i sprawdźcie, kto wcieli się w główne role! HBO Europe prezentuje nowy polski serial Ślepnąc od świateł w reżyserii Krzysztofa Skoniecznego nakręcony na podstawie bestsellerowej powieści Jakuba Żulczyka o tym samym tytule. To ośmioodcinkowa opowieść o siedmiu dniach z życia kokainowego dilera, którego perfekcyjnie poukładane życie zaczyna zmieniać się w chaos, a on sam staje w obliczu konieczności dokonania najważniejszych życiowych wyborów i zderzenia się z prawdą o sobie. Kuba (w tej roli debiutujący Kamil Nożyński) to znany warszawski diler. Jest perfekcjonistą i outsiderem. Lubi mieć wszystko pod kontrolą – włącznie ze swoim dokładnie przemyślanym i zaplanowanym wizerunkiem. Jest zagadką dla otoczenia – to, co widzą inni, to jedynie przystojna twarz, drogie ubrania, dobry samochód. Nikt nie wie o nim zbyt wiele, za to on zna bardzo wielu. Jego klientami są politycy, celebryci, zamożne panie domu, gwiazdy hip-hopu, hipsterzy. Mężczyzna obraca się w gronie lokalnych gangsterów dowodzonych przez Stryja (Janusz Chabior), który – tak jak i on – ma tego samego szefa, Jacka (Robert Więckiewicz). Jedyną bliską mu osobą jest przyjaciółka Pazina (Marta Malikowska). Kuba jest zmęczony swoim życiem, chciałby od niego uciec, wyjechać gdzieś daleko – kupuje więc dwa bilety w jedną stronę. Wylot za tydzień, do Argentyny. Przez ten czas musi jeszcze załatwić kilka spraw. W tym samym momencie z więzienia, po kilkuletnim wyroku, wychodzi Dario (Jan Frycz), gangster starej daty. Nieoczekiwanie ich losy się przetną, co doprowadzi do konfrontacji Kuby z jego dotychczasowym życiem i decyzjami – tymi, które podjął i które jeszcze przed nim. Czy Kuba podejmie walkę z własnymi demonami?„Ślepnąc od świateł” to thriller neo-noir podzielony na rozdziały stanowiące integralną całość. To próba pokazania świata, w którym wszelkie zasady zostały odrzucone, wartości przepadły i wszystko dryfuje w pustkę. To historia o tym, że można próbować uciekać, jednak najtrudniej jest uciec od siebie, a każda podjęta próba prowadzi do konfrontacji z naszą przeszłością. To opowieść o złudzeniu istnienia naprawdę i posiadania pełnej kontroli nad swoim życiem – mówi o projekcie reżyser Krzysztof będzie liczył osiem odcinków. Premiera produkcji w HBO oraz HBO GO odbędzie się jesienią. Całość serialu wyreżyserował Krzysztof Skonieczny, twórca „Hardkor Disko”. Scenariusz jest wspólnym dziełem Krzysztofa Skoniecznego i Jakuba Żulczyka. Producentką serialu jest Izabela Łopuch, a operatorem zdjęć Michał Englert. W roli głównej zobaczymy debiutującego Kamila Nożyńskiego, któremu towarzyszą: Marta Malikowska, Robert Więckiewicz, Jan Frycz, Cezary Pazura oraz Janusz Chabior. W pozostałych rolach pojawią się: Eryk Lubos, Agnieszka Żulewska, Jacek Beler, Marzena Pokrzywińska, Ewa Skibińska, Krzysztof Zarzecki, Zbigniew Suszyński, Michał Czernecki i Krzysztof materiały prasowe
Obraz Skoniecznego ma tę wspaniałą cechę, obecną w serialach z najwyższej półki, że nie opowiada tylko historii, ale za jej pomocą stara się nakreślić obraz naszych czasów. Mamy zatem różne kategorie osób, przychodzących do Kuby po białą śmierć – hipsterskich wegan, bananowych dzieciaków, imprezowiczów z pracą, której nie mogliby zrozumieć nasi dziadkowie, raperów, polityków, a także ogólnie pojęty establishment kulturalny. Każdy z tych archetypów posiada konkretną cechę zawodu życiowego. Kokaina występuje tutaj jako chwilowe uśmierzenie bólu egzystencjalnego, aczkolwiek należałoby interpretować schematyzowane postacie w odcięciu od niej. Innymi słowy, jak nieszczęśliwi byliby, gdyby akurat nie dostali działki, czyli co powoduje nimi, że w ogóle tego rodzaju znieczulenia potrzebują. Głównym mianownikiem, łączącym te postaci jest marazm tego lub innego rodzaju. Łączy się od nierozerwalnie z zawodem tą czy inną ideologią, co prowadzi ich do niemożliwości wydostania się z wytartych bohaterowie „Ślepnąc od świateł” znajdują w kokainie element wyostrzenia zastanej rzeczywistości, która zawodzi i w jakiś sposób zbudowanie jej na nowym kłamstwie. Kwestie przetrwania nie mają jednak dla nich żadnego znaczenia, są względnie ustawieni, perspektywiczni, przetrwał w nich jedynie ból natury egzystencjalnej. I jest to jak najbardziej zgodne z tym, co dzieje się w Polsce, czyli zawód związany ze zwróceniem się ku Zachodowi z całym jego kapitalizmem i progresywnością, która jednak nie jest w stanie zaspokoić „lęku i drżenia” obecnego w człowieku. Potrzebne jest coś nieustannie świeżego, żeby nadać kolorów zastanej rzeczywistości. Tym właśnie jest kokaina lub, w innym ujęciu, nowa ideologia, nawet gdy oparta na kłamstwie lub niedookreśleniu, atrakcyjna ze względu na świeżość ukazania codzienności i nadania znaczeniu kwestiom, które wydają się tego znaczenia nie posiadać. Wystarczy spojrzeć na ruchy nacjonalistyczne. Każdy z nich, oparty jest na niedookreślonych imponderabiliach, które wyostrzają potencjalnemu członkowi tych ideologii świat zastany. Nijaki marmur na ścianach nie jest już tylko marmurem, ale częścią modernizującej się Polski. Pseudokibice nie są tylko grupą agresywnych mężczyzn, ale młodymi patriotami wyrażającymi swój polityczny sprzeciw przeciwko Innemu. Skonieczny wykorzystuje kokainę jako ideologię tabula rasa, na której każdy może zapisać cokolwiek chce, jednocześnie pokazując, jak zbliżone jest pragnienie doprowadzające ludzi do różnych wniosków. Jak w zbliżony sposób jesteśmy zawiedzeni naszym stanem doczesnym i jak, mimo różnic, jesteśmy w tym któremu udaje się uniknąć tego poczucia zawodu, jest Dario, główny antagonista serii. Dario jest bohaterem prawie nietzscheańskim, przykładem tego, co zdarzyłoby się, gdyby postawę filozofii życia doprowadzić do ekstremum. Zanurzony w teraźniejszości, nie przywiązuje wagi do tego, co moralne lub obyczajne i nawet gdy pada, zachowuje konsekwencję, która zawsze wydaje się opłacać. Jako mistrz marionetek, w genialnej roli Frycza, panuje nad każdą sytuacją. Jest wyjątkowo podobny do anarchizującego Jokera z trylogii Nolana z tą różnicą, że jego celem nie jest udowodnienie fałszywości „posągowości” i wdrożenie anarchii jako jedynego sprawiedliwego systemu bez kompromisów, ale zdobycie władzy i stworzenie struktury. Choć tak dalekie w swoich celach, postacie te są bardzo podobne w sposobie ich realizacji. To właśnie nietzscheański aspekt Jokera i Daria, odrzucić odgórną moralność, a następnie stworzyć lepszą z punktu widzenia własnego solipsyzmu. I choć amoralność nie równa się immoralności, może do niej doprowadzić. W przypadku Jokera, jego plan skończył się niepowodzeniem ze względu na istnienie innego nadczłowieka, jego antytezy, aczkolwiek zdaje się, że Dario ostatecznie zwycięża. Można powiedzieć, że jego dążenie do stworzenia struktury ostatecznie mu się opłaciło, gdyż mierzył się tylko z innymi, proklamującymi inne struktury, nieporzucenie tych struktur w ciekawym tropem jest motyw potopu. Jest on na tyle interesujący, że proklamuje go przeprowadzający nas przez zaćpaną Warszawę Wergiliusz-Kuba. Zgodnie z Biblią, potop miał być Dies irae, mściwego Boga, karzącego ludzkość za grzechy, by zbudować na nowy, lepszy świat. W tym przypadku Kubę należałoby potraktować jako Adama tęskniącego za rajskim ogrodem, którego egzemplifikacją jest Argentyna, Niestety, rajski ogród skażony jest grzechem, gdyż to właśnie stamtąd pochodzi biała śmierć. Jeszcze wyrazistsza niemożliwość usunięcia przez symbolicznego Adama pierwotnego grzechu wynika z tego, że wprowadzając ów grzech do świata, usposobił do życia inną omnipotencję uosabianą przez Daria. W jednej z onirycznych scen Kuby pojawia się postać Daria. Na niemą prośbę głównego bohatera o zniszczenie tego świata, odpowiada, iż potop jest już nieopłacalny. Postać Szatana-Daria przejmuje poprzez odpowiednie korekty władzę na ziemi, dzięki zwycięstwu w walce z Bogiem i skłonieniu człowieka do ponownego popełnienia grzechu. Sugerują to również obrazy czarnych macek, które są, podobnie jak w Mother! Aronowsky’ego, czarnym, bijącym sercem świata, czy też miasta, karmiącym się każdą możliwą do interpretacji jest dużo więcej, szkatułkowośćtej produkcji zakłada tysiące dróg, którymi można podążać. W tym właśnie tkwi siła tworu Skoniecznego. Świat przedstawiony jest spójny, uderza swoją prawdziwością. Nawet gdy postacie robią coś kompletnie idiotycznego, wynika to z określonej cechy lub okoliczności. Świat przedstawiony wydaje się domknięty, w każdym z jego elementów dostrzec można za każdym razem coś nowego i nietuzinkowego. To produkcja starająca się stworzyć nowy polski krajobraz, który nie jest kinem moralnego niepokoju lub zagryzaniem ogórkami wódki w peerelowskich mieszkaniach. Pokazuje coś aktualnego, wtłacza świeżość w widnokrąg zastanych HBO
ślepnąc od świateł chopin